(Nie)zwykły mecz młodzików Unii Wrocław
Mecz młodzików z PKS Łany był pełen niespodziewanych momentów. Wystarczy powiedzieć, że nie składał się tak jak zawsze z dwóch części po 30 min. Ale po kolei.
Zaczęło się od dobrej gry naszej drużyny, a widoczna przewaga w grze dała nam gola zdobytego przez Piotrka Janickiego. Chłopcy szli za ciosemi i stwarzali dużo sytuacji do podwyższenia wyniku, więc można było cierpliwie czekać na drugiego gola, no bo "co się odwlecze, to nie uciecze". Jednak stare, dobre powiedzenie nie sprawdziło się nic, a nic. Wprost przeciwnie! Sprawdziło się to, o którym niikt by nie pomyslał: "niewykorzystane sytuacje się mszczą". I czy tak się nie stało? Zawodnicy PKS Łany oddali w pierwszej połowie tylko 3 uderzenia, za to wszystkie celne i skuteczne aż do bólu! Co gorsza, stało się to w ciągu kilkudziesięciu sekund. To naprawdę mogło zaboleć.
Już do końca pierwszej połowy nasz zespół nie potrafił się podnieść po takich ciosach i wyglądał na zupełnie zagubiony i nieporadny, co nijak się miało do dyspozycji z początku meczu.
Na szczęscie koniec pierwszej połowy to nie koniec meczu. W drugiej połowie jakby trochę się ocknęliśmy. Zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Jednak gra wciąż była bardzo nerwowa i chaotyczna i brakowało spokoju pod bramką. Jednak zawziętość i pasja z jaką nasi nacierali na bramkę była godna podziwu. W końcu dopięliśmy swego i po dobrej akcji Radka, Piotrek Siewiera zdobył drugą bramkę, która dała nadzieję. Mimo to dalej szło jak po grudzie (swoją drogą boisko w tym dopomagało), lecz upór naszych młodzików dał nam w końcu wyrównującego gola, na około 10 minut przed końcem, po technicznym uderzeniu Piotrka Janickiego (sytuacja podobna do tej ze Smolca kiedy Piotrek w podobnych okolicznościach zdobył pierwszą bramkę). Strata została odrobiona, ale to było za mało dla chłopaków. Walczyli, biegali, aż zmusili do błędu zespół z Łan, i po przechwycie piłki, z dużym spokojem również ładnym technicznym uderzeniem akcję wykończył Marcin Lubczyński.
Po tym golu byliśmy świadkami jeszcze paru minut nerwowej gru z obu stron, aż sędzia zakończył ten mecz pełen dramaturgii i zwrotów sytuacji.
Jak się jednak okazało ostatni gwizdek może zakończył mecz, ale nie samo spotkanie, bo nagle do akcji wkroczyli Rodzice z Unii Wrocław, którzy wtargnęli niespodziewanie na boisko. Podczas gdy trener z zawodnikami stanęli w kółku, by wykonać swój okrzyk, Rodzice z zaskoczenia otoczyli ich kołem. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się tort i głośne "Sto lat" dla trenera. Potem również nie wiadomo skąd pojawił się prezent urodzinowy.
Do tej pory nie wiem jak to się wszystko tak nagle stało, bo stałem jak wryty, bedąc wzruszonym i totalnie zaskoczonym przez Rodziców moich zawodników. Usiąść przy wspólnym grillu i odetchnąć po tym emocjonującym meczu było juz prawdziwą przyjemnością.
Pomijając sam fakt, że mecze z taką dramuturgią pozostają na zawsze pamięci, to wszystko to, co wydarzyło się przy okazji meczu i wielka niespodzianka, którą przygotowała mi całą drużyna pozostaną niezapomniane przeze mnie. To jeden z najprzyjemniejszych momentów w mojej przygodzie z piłką nożną.
Dziękuję z całego serca!
UNIA WROCŁAW - PKS ŁANY 4:3
Skład: Gryszkian Mateusz - Dimitriadis Teodor, Giebel Paweł, Walerowicz Radek (k), Stachurski Dawid, Rachwalik Patryk, Koziróg Kuba, Janicki Piotrek, Lubczyński Marcin, Siewiera Piotrek, Tołkacz Kuba, Żmudziński Kamil, Błaszczyński Brajan, Rusiniak Tymek, Marushchak Romek
Komentarze