Pod górkę, ale zwycięsko..
To nie był ładny dla oka mecz naszych młodzików
Tym razem zagraliśmy z zaprzyjaźnionym zespołem Olympica. Na małym, jak na młodzików boisku, ogólnie lepsze wrażenie sprawiali zawodnicy Olympica.
Początek meczu zdecydowanie dla nas. Przez niemalże 10 minut gra toczyła się na połowie Olympica. Tylko przez naszą nieskuteczność zdobyliśmy w tym fragmencie gry 1 bramkę (Piotrek Siewiera po ładnym wykończeniu akcji 1x1 z bramkarzem).
Za to jak na złość pierwsze wyjście i celny strzał jednego z zawodników Olympica dał wyrównanie. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa, w której oglądaliśmy sporo niedokładności z obu stron (więcej z naszej).
W drugiej niedokładnością wykazywał się w większości nasz zespół. Lepsza gra Olympica szybko doprowadziła do zdobycia bramki i nasz sparingpartner objął prowadzenie 2:1.
Mimo wszystko jednak muszę wyróżnić moich zawodników za cały mecz, ponieważ zaimponowali mi tym,że bardzo poważnie wzięli sobie do serca uwagi skierowane do nich w czasie przerwy. Brzmiały one mniej więcej tak: "Jednym z najważniejszych celów gry w piłkę nożną jest zdobywanie bramek, czyli coś, czego nie robiliśmy w pierwszej połowie mając ku temu wyśmienite okazje".
Najpoważniej do tego tematu zabrał się Piotrek, który w drugiej części zafundował nam "Siewiera Show" i zdobył 3 bramki, bynajmniej nie po super zespołowych akcjach.
Tym samym mecz zakończył się wynikiem 4:2 dla Unii (bramki Siewiera Piotrek x 4)
Cóż mogę powiedzieć? Chłopcy nie zachwycili swoją grą naszych kibiców, ale właściwie w drugiej połowie zrobili dokładnie to, co zostało im przekazane w uwagach w czasie przerwy. Który trener w takiej sytacji nie byłby zadowolony?
Komentarze