Inauguracja nie do końca po myśli.

Inauguracja nie do końca po myśli.

W dzisiejszym dniu pierwszy mecz ligowy rozegrali zawodnicy z kategorii trampkarz rocznik 2006/2007. 
Niestety wakacyjny okres (i prawdopodobnie piękna pogoda) zdecydowanie nie sprzyjały frekwencji. Kilku kluczowych zawodników nie stawiło się dzisiaj na zbiórce, a w to miejsce powołani zostali zawodnicy z drugiej drużyny trampkarzy, (a nawet młodzików).

Mimo to, jak na tak dobrane zestawienie Unia zaczęła od stworzenia kilku ciekawych i groźnych sytuacji bramkowych. Zanosiło się na gola dla nas, gdy tymczasem sporadycznie przekraczający połowę boiska goście oddali całkiem niegroźny strzał, który ku zaskoczeniu nas wszystkich wpadł do bramki. "Gramy swoje chłopaki" krzyknął kapitan Siewier. I pomimo że nasz zespół nie funkcjonował tak jak by tego chciał trener, to ponownie byliśmy kilkukrotnie o włos od wyrównania, a tu kolejna niespodzianka - znowu niezbyt groźny strzał wpada obok Huberta. I niespodziewanie mamy 0:2. Po kilku minutach prób zdobycia bramki kontaktowej i uderzeniach w boczne siatki przez naszych ofensywnych zawodników (Siewier, Rachwał), goście dokładają 3 gola. Tym razem dość bierne zachowanie pod nasza bramką wszystkich zawodników. W sumie to jedyny stracony gol co do którego można nie mieć większych zastrzeżeń do naszego zespołu. Do przerwy 0:3 i bardzo trudne zadanie. Po lekkim "przemeblowaniu" składu, tuż po przerwie zdobywamy honorową bramkę i chcemy pójść za ciosem, ale ponownie następuje strata bramki, po lekkim uderzeniu z daleka, które pozostaje bez interwencji Huberta. 
Po wielu próbach odgryzienia się zdobywamy bramkę na 2:4, ale i tym razem dostajemy od razu  "gonga". Po podaniu piłki do naszego bramkarza, ten tak długo zwlekał z decyzją, że podbiegł napastnik z Sułowa i z łatwością odebrał piłkę wprowadzając ją do naszej bramki. Szkoda bo zrobiło się 2:5. Lecz mimo to nie straciliśmy wiary i gol zdobyty na 3:5 dawał nadzieję na nawiązanie walki o korzystny rezultat, ale dzisiejszy scenariusz meczu był nieubłagany dla nas. Tracimy gola na 3:6, co praktycznie, przy uciekającym czasie pozbawia nas szans na dogonienie rywala. Chłopcy ambitnie dążyli do odrobienia strat. lecz ciągle brakowało precyzji, nasze uderzenia mijały bramkę gości, a nawet w sytuacji 2x1 z bramkarzem nie udaje nam się zdobyć gola. To nas naraża na kontre i Barycz Sułów, która miała indywidualności w swojej drużynie zdobywa 7 gola ustalając wynik.

Cóż 3:7 to wynik zdecydowanie niesprawiedliwy i za wysoki jak na przebieg wydarzeń. Pamiętajmy jednak, że zawodnicy w tym wieku ciągle się uczą. Uczą się wszystkiego, bo oprócz umiejętności technicznych, taktycznych niesłychanie ważna jest praca nad samym sobą. Dzisiaj kilku chłopców pokazało się z bardzo dobrej strony (szczególnie nasz kapitan - Siewier, czy Dawid Latos, oprócz nich można jeszcze wyróżnić i innych ambitnie grających zawodników). Mieliśmy też przykład tego jak łatwo można popełnić seryjne błędy (oczywiście błędy zdarzają się każdemu i nie należy ich wypominać, a raczej o nich rozmawiać). Widzieliśmy też u nas zawodników, którzy stracili wiarę w zwycięstwo juz w pierwszej połowie i przez to spadła ich motywacja do wysiłku, zdarzali się też tacy którzy wpadali w niewłaściwe emocje w związku z niekorzystnym przebiegiem meczu. Tym wszystkim zachowaniom i postawom naszych zawodników bacznie przyglądał się trener. Szykują się ciekawe wnioski pomeczowe na najbliższych zajęciach treningowych..

UNIA WROCŁAW - BARYCZ SUŁÓW 3:7

Skład:
Komorowski Hubert, Borowczyk Kuba, Świrski Damian - Stempniewicz Janek, Koziróg Kuba, Latos Dawid, Rachwalik Patryk, Ślazyk Jacek, Kijewski Igor, Żelazko Patryk, Tołkacz Kuba, Siewiera Piotrek (k), Pietrzak Adrian, Ziemieńczuk Piotrek, Mech Oliwier

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości