Trampkarze zgarnęli full-pakiet w Goszczu.
To, co wydawało się niezbyt możliwe, stało się faktem. Nasz młody, waleczny zespół trampkarzy pozbawił złudzeń, rewelacyjny jesienią zespół Wiwy Goszcz i zgarnął pełen pakiet, 3 pkt.
Patrząc podczas rozgrzewki na rosłych zawodników Wiwy, można było mieć obawy o przebieg meczu. Jednak tuż po pierwszym gwizdku, nasi w pierwszej akcji "dali prztyczka w nos" gospodarzom. Po odbiorze piłki w środku pola, idealne podanie na wolne pole od Piotrka Janickiego otrzymał Rudy i w sytuacji sam na sam, choć z dwoma "olbrzymami" na plecach, umieścił lewą nogą piłkę w siatce. Lepszego początku nie mogliśmy sobie wymarzyć, a dla Goszczan ta bramka była jak kubeł zimnej wody. I to dosłownie, bo od razu ostro wzięli się do roboty. Trzeba przyznać, że naprawdę grali dobrze, szybko, próbując gry bokami. Do tego posiadali w swoich szeregach kilku niezłych zawodników, którzy potrafili zrobić przewagę dryblingiem. Napór na naszą bramkę trwał, ale na szczęście byliśmy bardzo mocno skoncentrowani i rzadko popełnialiśmy błędy. Nawet jeśli ktoś przegrał pojedynek, to bardzo dobrze funkcjonowała asekuracja. Nie ze wszystkim byliśmy jednak w stanie sobie poradzić. Po kolejnym rzucie rożnym tracimy gola i jest remis, a gospodarze w natarciu.
Nagle jednak stała się rzecz niespodziewana. Dość pewnie grający bramkarz przy wyprowadzeniu podania ręką zrobił kuriozalny błąd, rzucając piłkę pod nogę Marcina, a jak wiemy Marcin ma tak "ułożoną" nogę, że takie prezenty wykorzystuje 10 na 10. I znowu prowadzimy! To jeszcze bardziej rozjuszyło gospodarzy, którzy dość szybko odrobili stratę. Po pressingu w naszej obronie, tracimy piłkę, a w konsekwencji gola, jest 2:2. Nim zaczęliśmy obawiać się, że jednak nie damy rady, po fantastycznej akcji Piotrka Janickiego - najpierw odbiór piłki, potem rajd przez pół boiska i dogranie - Marcin dostawia nogę i znowu prowadzimy!!!
Tym razem gospodarze już nie odpowiedzieli bramką, lecz to my dorzuciliśmy kolejnego gola. W okolicach pola karnego faulowany jest Chlebek, a do piłki podchodzi Marcin, który precyzyjnym strzałem nad murem dopełnia formalności. W krótkim czasie Marcin skompletował trójpaka!! 4:2 i do przerwy Goszcz już nam nie zagroził.
Tuż po przerwie gospodarze ponownie wykonują zryw, próbując złapać kontakt, lecz dzisiaj swój dzień ma również Piotrek Janicki, jak to określili koledzy wjeżdżał z piłką w pole karne niczym Sterling z City. Kolejna, trzecia już asysta do Rudego i wychodzimy na prowadzenie 5:2!
Do końca meczu pozostawało jednak prawie pół godziny, a zawodnicy Wiwy przestali przebierać w środkach. Zaczęli wykorzystywać swoją przewagę i w najprostszy z możliwych sposobów, przedostawali się pod naszą bramkę. Taka chaotyczna gra zdecydowanie nam nie sprzyjała, jednak i u nas widoczne były oznaki zmęczenia, przez co nie byliśmy w stanie przeciwstawić się takiemu stylowi gry Wiwy.
Przez większość drugiej połowy musieliśmy odpierać ataki w okolicach naszego pola karnego, a nawet w samym polu karnym. To właśnie w takiej kotłowaninie, głównie po rzutach rożnych było bardzo niebezpiecznie. Straciliśmy gola na 5:3, a na 15 minut przed końcem Wiwa złapała z nami kontakt na 4:5. To było bardzo trudne i ciągnące się w nieskończoność 15 minut. Jednak nasi zawodnicy grając z wielkim poświęceniem nie pozwolili wydrzeć sobie zwycięstwa.
Proszę sobie tylko wyobrazić, co działo się po końcowym gwizdku sędziego. Właściwie to równolegle toczyły się dwie fety: Rodziców na trybunach, zawodników na środku boiska. Super widok!! Super przeżycie!!
Które to już takie w wykonaniu tej drużyny? Podziwiać trzeba naszych zawodników za determinację i wolę walki, ale też i Rodziców, którzy muszą przeżywać takie emocje. Trzeba mieć kawał zdrowia, żeby oglądać mecze trampkarzy Unii!
WIWA GOSZCZ - UNIA WROCŁAW 4:5
Bramki:
Marcin Lubczyński x3, Rudy x2
Skład:
Gryszkian Mateusz - Dimitriadis Teodor, Giebel Paweł, Rusiniak Tymek, Błaszczyński Brajan, Rachwalik Patryk, Koziróg Kuba, Walerowicz Radek, Siewiera Piotrek, Chlebowicz Kamil, Janicki Piotrek, Lubczyński Marcin, Grzemiszka Patryk, Solarski Patryk, Rudyszyn Kuba, Żmudziński Kamil
Na koniec słowo o warunkach w jakich przyszło nam rozgrywać:
Było nam bardzo miło i czuliśmy się jak profesjonaliści mogąc korzystać z tak dobrej szatni piłkarskiej. To samo dotyczy też trawiastej murawy, na której graliśmy mecz. Dziękujemy Wiwa Goszcz!
Komentarze