Kosmiczny mecz trampkarzy!
Dzisiaj nasi mocno osłabieni trampkarze - z powodu absencji etatowych graczy, w składzie pojawiło się aż trzech debiutantów - wybrali się na ostatni mecz ligowy jesieni do Krzelowa, by zagrać z wiceliderem tabeli. Nasz zespół zajmował pozycję lidera z przewagą 1 pkt więc zapowiadał się emocjonujący mecz. Każdy inny wynik niż zwycięstwo spowodowałby stratę 1 miejsca, a tego bardzo nie chcieliśmy.
Sędzia niestety nie pojawił się na meczu i trenerzy ustalili, że sędziować będzie kierownik drużyny gospodarzy, co jak się okazał również dodało "smaczku" całemu spotkaniu.
Pierwsza połowa zaczęła się pod nasze dyktando. Pomimo widocznej przewagi fizycznej Komety, to nasi chłopcy z Unii nadawali ton wydarzeniom boiskowym, przewyższając umiejętnościami swoich kolegów z drużyny przeciwnej.
Przewaga przekładała się na stwarzanie sytuacji bramkowych. Mieliśmy co najmniej 5-6 świetnych szans na zdobycie gola, w tym standardowo sytuacje sam na sam z bramkarzem. Niestety niewykorzystane, a głównym powodem takiego stanu rzeczy był bramkarz Komety, który fruwał w bramce niczym .. meteor. Oprócz sytuacji z gry mieliśmy masę stałych fragmentów: rzuty wolne, rzuty rożne. Za każdym razem "kotłowało" się po nich pod bramką rywala, ale nic z tego nie wychodziło. Dwukrotnie piłka po uderzeniach minimalnie przechodziła obok bramki.
W tym czasie rywal sporadycznie przedostawał się pod nasze pole karne, głównie po dalekich wykopach w kierunku naszej bramki, lecz nie stworzył żadnej konkretnej sytuacji do objęcia prowadzenia.
Dopiero ostatnie 5 minut połowy pokazało, że nasza nieskuteczność może obrócić się w tym meczu przeciwko nam. Przez te kilka minut gracze Komety przenieśli ciężar pod nasza bramkę i wykonali m. in. jedyny w tej połowie rzut rożny. Wybroniliśmy się z tego skutecznie ale to pokazało, że nie będzie łatwo do końca meczu.
W drugiej połowie niestety obraz gry był taki jak w ostatnich 5 minutach pierwszej połowy. To rywal zepchnął nas do defensywny i zaczynało robić się niebezpiecznie. Nasi gracze zaczęli wyglądać tak jakby brakowało im sił na kontynuowanie dalszej walki. Efekt takiej postawy przyszedł dość szybko. Po zbyt krótkim wybiciu piłki z naszego pola karnego dopadł do niej boczny pomocnik Komety i huknął niczym senior z niemalże 30 m, tak, że tylko siatka zatrzepotała. Niestety 1:0, a poprawy naszej gry nie było widać. To było najgorsze 20 minut w naszym wykonaniu w tym sezonie. Zawodnicy Komety grali w sposób najprostszy z możliwych - długi wykop od silnych obrońców, do szybkich zawodników ofensywnych, a My dopasowaliśmy się do tej gry, która zdecydowanie odpowiadała przeciwnikowi, a nie nam. Problem w tym, że nie byliśmy jednak w stanie nadążyć: i za piłka wybijaną przez obrońców, i dodatkowo za zawodnikami Komety. Następne kilkanaście minut takiej gry to ostrzeliwanie naszej bramki. Dwukrotnie ratowała nas poprzeczka, a raz słupek, i w końcu gol na 2:0 dla Komety, choć w tym przypadku nasi Rodzice mieli spore pretensje do sędziego, który prawdopodobnie zaliczył tego gola ze spalonego. Być może tak było, ale to sędzia decydował i nie mogliśmy nic z tym zrobić.
Jedynym antidotum na odwrócenie losów meczu była zmiana stylu gry przez naszych trampkarzy, co nie było takie łatwe. Sądzę, że gdyby na widowni znalazł się postronny widz, to bez chwili wahania stwierdziłby, że Unia Wrocław już nie da rady podnieść się w tym meczu. I miałby rację, bo zespół Komety "zmiażdżył" nas przez ponad 20 minut drugiej połowy.
Jednak po pierwsze, nie radziłbym nikomu tych słów wypowiadać przy tłumie Naszych Kibiców, a po drugie - znaczyłoby to, że nie zna Unii Wrocław.
Bo to co za kilka minut zaczęło się dziać na boisku wyklucza możliwość logicznego wytłumaczenia.
Zaczęło się od tego, że zyskaliśmy przewagę liczebną.. Tak, tak. Śmiało można rzec, że to Rodzice dali impuls Unii. To był nasz 12-ty wojownik. Nieustający, głośny doping i wsparcie sprawiło, że nasi zagrali z Kometą Kosmiczny Mecz!
Do końca może było 10 minut gdy jedna z naszych nielicznych akcji w drugiej połowie przyniosła dośrodkowanie debiutanta Wiktora Ratajczaka i strzał Rudego, który wreszcie znalazł drogę do bramki! Gol kontaktowy i niesamowity aplauz z trybun sprawiły, że trener mógł właściwie już w tej chwili jechać spokojnie do domu. To musiało skończyć się dobrze!
Jeszcze na dwie chwile, na pierwszy plan wysunął nam się sędziujący kierownik i w pierwszym akcie, po błędzie technicznym Koziego i zagraniu ręką, zupełnie słusznie odgwizdał rzut karny dla Komety. Potężny strzał trafił w poprzeczkę i piłka wróciła do gry. (to chyba Rodzice zaczarowali naszą bramkę ;)).
Za chwilę podobna sytuacja miała miejsce w polu karnym Komety, kiedy to piłka trafiła w rękę obrońcę gospodarzy. Jednak dzisiaj konsekwencji nie było w wykonaniu sędziego i gwizdek milczał jak zaklęty.
Co się odwlecze... Za moment po ostrym wejściu obrońcy Komety przed polem karnym, otrzymaliśmy rzut wolny. Tutaj do akcji wkroczył podrażniony chwilę wcześniej decyzją sędziego Teodor, który z ok. 30 metrów huknął w same okienko bramki Komety (tuż przed tym, za niezgadzanie się z decyzją sędziego Teo został usunięty na 2 min z boiska). Ktoś by powiedział - "strzał życia", ale ja już widzę drugą taką bramkę Teodora w przeciągu pół roku. Przypadek?
2:2, do końca 3 minuty, a Rodzice szaleją na trybunach. Najwyraźniej remis ich nie satysfakcjonował. Więc co zrobili nasi zawodnicy? Wyczuli oczekiwania i postanowili wygrać mecz, dosłownie w ostatniej sekundzie gry! Do tej pory rewelacyjny bramkarz Komety, popełnił jedyny w tym spotkaniu błąd i wypuścił na chwilę piłkę z rąk, po dość lekkim dośrodkowaniu po ziemi. Na jego nieszczęście stał tam Rudy, który ze stoickim spokojem pyknął piłkę do bramki. Gol i koniec meczu!!
Tym samym zasiedliśmy w fotelu lidera na całą zimę.
Cóż można więcej rzec. Unia Wrocław odleciała w tym meczu. To był prawdziwy Kosmos w Krzelowie w wykonaniu całej ekipy trampkarzy.
Po meczu nie zabrakło śpiewów. Było ciasto domowe, sztuczne ognie i konfetti. Było pięknie!
Gratulacje: Rodzicom - Dzieci, Dzieciom - Rodziców! Razem tworzycie zgrany duet! A trener, jak to trener, zwykle spokojny i opanowany, dzisiaj na moment również dał się ponieść emocjom. Być świadkiem takiego meczu to coś pięknego.
KOMETA KRZELÓW - UNIA WROCŁAW 2:3
Bramki: Rudyszyn Kuba x2, Dimitriadis Teodor
Skład:
Błaszczyński Brajan - Gryszkian Mateusz, Dimitriadis Teodor, Giebel Paweł, Rachwalik Patryk, Rusiniak Tymek, Stachurski Dawid, Lubczyński Marcin, Ratajczak Wiktor, Koziróg Kuba, Walerowicz Radek (k), Grzemiszka Patryk, Żmudziński Kamil, Janicki Piotrek, Rudyszyn Kuba, Mietliński Oliwier, Tołkacz Kuba
Komentarze