Jest moc! Zwycięstwo trampkarzy.

W związku z wyjazdem zespołu trampkarzy do Grecji, mecz z Orłem Prusice - aktualnym wiceliderem rozgrywek OLT rozegrano we wtorek. 
Dla naszej drużyny termin meczu nie miał znaczenia. Również nie miało znaczenia to, że zespół Orła grając w środku tygodnia, mógł sięgnąć po zawodników występujących nominalnie w drużynie juniorów. Nasi po prostu pojechali po zwycięstwo i dopięli swego. Jak już przyzwyczailiśmy się, łatwo nie było. Pierwsza połowa to wymiana ciosów, z której to my wyszliśmy zwycięsko. Już na dzień dobry, w pierwszych 15 minutach, stworzyliśmy sobie dwie fantastyczne okazje na zdobycie gola. Najpierw Marcin zbyt długo zwlekał ze strzałem i obrońca w ostatniej chwili wygarnął mu piłkę, Następnie Piotrek Janicki po dobrym podaniu (chyba od Rudego) znalazł się sam przed bramkarzem, ale jego płaskie uderzenie trafiło w słupek. Odbiło się nam to czkawką, bo niedługo po tym na strzał z ok. 25 metrów zdecydował się pomocnik Orła i... piłka wylądowała w naszej bramce. Wyglądało to tak jakby wrócił koszmar z wcześniejszych meczów, gdzie graliśmy, stwarzaliśmy masę okazji, a kończyliśmy porażką. Jednak wątpliwości zostały w miarę szybko rozwiane, bo po kapitalnym prostopadłym podaniu od Marcina, Rudy wychodzi sam na sam i pewnie wykorzystuje swoją szansę. Za moment obejrzeliśmy świetną trójkową akcję z udziałem Marcina Piotrka i  Rudego, gdzie rozklepaliśmy obronę Prusic tak, że Rudy ponownie wyszedł przed bramkarza i znów nie dał  mu żadnych szans w bezpośrednim pojedynku. W międzyczasie jeszcze zmarnowana setka Igora i do końca pierwszej połowy mieliśmy już pod kontrolą mecz, choć trzeba przyznać, że boki prusickiej drużyny siały spore zagrożenie. Do tego nieźli zawodnicy w środku pola skutecznie rozprowadzali grę. Szczególnie nasi środkowi defensywni zawodnicy musieli być mocno skoncentrowani, by nie popełnić żadnego błędu. Świetną partię rozgrywał na boku obrony Siewier, który właściwie wyłączył najgroźniejszego i najszybszego zawodnika w tej strefie i dzisiaj praktycznie był nie do ogrania 1x1. Szacun!
Druga połowa rozpoczęła się kiepsko dla nas, bo po faulu Rachwała w polu karnym sędzia odgwizduje karnego, który daje remis 2:2 gospodarzom. Nasza odpowiedź znowu jest piorunująca. Rzut wolny z prawej strony boiska, sprytnym strzałem wykańcza Marcin i ponownie wychodzimy na prowadzenie. Tym razem już go nie oddaliśmy, bo "najlepszą obroną jest atak". I tak zrobiliśmy. Najpierw dośrodkowanie z rzutu rożnego Piotrek Janicki zamienia na gola po uderzeniu głową (to drugi gol w kolejnym meczu zdobyty przez Piotrka głową). Na 5:2 w sytuacji sam na sam podwyższa Marcin kompletując "dwupaka". A żeby tak kolorowo nie było, to znowu marnujemy 2-3 "100%". Za chwilę Igor wkręcił chyba całą obronę Orła w ziemię i mocnym strzałem podwyższa na 6:2. W tym momencie dokonane zostały zmiany w naszej drużynie i trochę przystopowaliśmy z tempem gry. To stworzyło Orłowi możliwość zdobycia gola, notabene po cudownym uderzeniu z dystansu wyróżniającego się zawodnika z nr 8, który dzisiaj skompletował hattricka. Prawdopodobnie podrażnił tym Rudego, bo ten w najbliższej akcji ofensywnej także kompletuje hattricka i w nagrodę zostaje zmieniony przez trenera :) 
Orzeł zdobywa jeszcze jednego gola na kilka minut przed końcem meczu, ale na tle gry naszej drużyny, było to zbyt mało by nasz rywal mógł myśleć o choćby najmniejszej zdobyczy punktowej. 
Drużyna Unii zagrała dzisiaj bardzo dobry mecz, umiejętnie wyłączyliśmy najgroźniejsze ogniwa prusickiego Orła, nie dając mu rozwinąć skrzydeł. W zamian rozwinęliśmy je My, nieustannie nękając defensywę gospodarzy. 
Niesieni dopingiem Rodziców, nasi zawodnicy ustawili sobie wysoko poprzeczkę i dzisiaj byli w stanie podołać większości prób pokonania jej. 
A teraz - witaj Grecjo! Witajcie Ateny! 

ORZEŁ PRUSICE  - UNIA WROCŁAW 4:7

Bramki:
Rudy x3, Marcin x2, Piotrek Janicki, Igor